Zwrócono mi uwagę, że zamieszczony w poprzednim biuletynie krótki komentarz dotyczący dymisji rządu Silvio Berlusconiego we Włoszech mógł być przez wiele osób źle odebrany. Chodzi o zdania "Nie po raz pierwszy potwierdziło się biblijne przysłowie, że dłużnik jest niewolnikiem wierzyciela. Dotyczy to nie tylko biedaków zapożyczonych w "Providencie", czy rodzin, które zaciągnęły 30-letnie kredyty na budowę zbyt dużych domów, ale także tak poważnych państw jak Włochy. Do wszystkich zaczyna coraz brutalniej docierać prawda, że nie da się długo żyć ponad stan."
Wydaje mi się, że jestem winien jakieś wyjaśnienie, ponieważ myśl została podana bardzo skrótowo i rzeczywiście ktoś mógłby poczuć się dotknięty, bo przecież większość osób, także w naszej Wspólnocie, bierze jakieś kredyty, czy pożyczki i czasem kupuje coś na raty. Otóż komentarz ten nie oznacza, że Wspólnota jest przeciwna korzystaniu z pożyczek i kredytów. Kluczem do tych paru negatywnie brzmiących zdań jest "życie ponad stan". Ponad stan żyją ci, którzy na bieżąco i notorycznie mają wydatki większe, niż bieżące dochody. Rzeczą oczywistą jest, że taki stan nie może trwać długo.
Rząd włoski bez wątpienia żył ponad stan, ponieważ notorycznie wydawał więcej pieniędzy, niż wynosiły jego dochody z podatków. Podobnie postępuje zresztą większość rządów w Europie. Takie postępowanie, prędzej czy później, musi się skończyć, nie można zadłużać się w nieskończoność. Rządy doskonale o tym wiedzą, jednak świadomie postępują źle, dla swoich krótkowzrocznych korzyści, na przykład żeby wygrać kolejne wybory.
Każdy człowiek, każda rodzina, która tak postępuje, wpada, prędzej czy później, w kłopoty i następuje to szybciej niż w przypadku rządów. Stąd porównanie rządu Włoch do tych ludzi, którzy w tego typu kłopoty popadli, świadomie lub lekkomyślnie zapożyczając się na procent lub biorąc wysokie kredyty, których spłaty nie są w stanie udźwignąć.
Słowo Boże nazywa dłużnika niewolnikiem (Prz 22.7).Warto to mieć na uwadze.
Z kolei słowo „biedacy” miało raczej sens nie „biedni” finansowo, ale „godni współczucia” - ze względu na lichwiarsko wysokie oprocentowanie.
Dopóki ktoś pożycza sporadycznie, żeby szybko oddać, wszystko jest w porządku. Jeżeli jednak ktoś notorycznie korzysta z kredytów czy pożyczek, albo bierze bez opamiętania (bo dają!) na raty różne niekonieczne, ale "wypasione" sprzęty, a potem pożycza na wysoki procent, żeby spłacać te raty, to jest to postępowanie lekkomyślne, które prowadzi do poważnych kłopotów, a bierze się ono z grzechu: pychy, chciwości, zazdrości, nieumiarkowania. To jest właśnie życie ponad stan. Często potem te pożyczki muszą spłacać poręczyciele: krewni, czy (byli) przyjaciele, żyjący często o wiele skromniej, niż ci lekkomyślnie zapożyczeni, czy wreszcie... spadkobiercy – czytaj: dzieci (!).
Trochę podobnie jest z kredytami hipotecznymi. Wiadomo, że rodzina potrzebuje mieszkania i to jest dobra motywacja do zaciągnięcia kredytu. To są decyzje przemyślane, dobrze zaplanowane a możliwości spłacenia, wartość zabezpieczenia oraz rokowania możliwości kredytobiorcy na przyszłość - są badane przez bank udzielający kredytu. Tym samym nie można zarzucać rodzinom chcącym mieć własny kąt "życia ponad stan". Jeśli spłata kredytu jest realna, nie przesadnie obciążająca („niewolnictwo”), i przewidziana jest pewna rezerwa, bo przecież za 5 lat nie musi być tak samo dobrze jak dzisiaj, to nie ma problemu.
W dodatku zdarzają się sytuacje, że komuś spodoba się duży piękny dom, za wielki na jego potrzeby i za drogi na możliwości. Aby ten dom kupić, ta osoba musi dostać wysoki kredyt, którego normalnie bank by nie udzielił. Dlatego sztucznie "pompuje" swoją zdolność kredytową, zatajając część wydatków i zawyżając swoje dochody, na przykład przez fikcyjne zatrudnienie się w firmie szwagra, czy wręcz fałszowanie zaświadczeń o zatrudnieniu, byle zdobyć kredyt i upragniony dom. Potem oczywiście musi ten kredyt spłacać, więc dokonuje kolejnych kombinacji, bierze kolejne pożyczki, żeby bank nie zabrał tego wymarzonego domu. To jestz pewnością życie ponad stan.
Życie ponad stan jest pewną postawą, czymś stałym, długotrwałym, to świadome postępowanie "bo należy mi się", "bo tamten ma, to i ja chcę" lub lekkomyślność "a co mi tam, że mnie nie stać, jakoś to będzie".
Niewolnictwo, o którym mówi Słowo Boże, także występuje gdy na skutek obciążeń kredytowych nie możemy nawet pomyśleć o zarzuceniu pracy choćby na pół roku, gdyż nie starczy nam na kredyty. A w związku z tym, nie możemy sobie pozwolić na kolejne dziecko, mimo, że byśmy chcieli. Bo co będzie, jeśli stracimy pracę? Wtedy też stracimy dom...
Wszystkich, którzy mają trudności finansowe, a także tych, którzy w wielkim trudzie i wyrzeczeniach spłacają kredyty, budują lub remontują domy a także tych, którzy chcieliby się przeprowadzić do większych mieszkań, a nie mogą z przyczyn finansowych, zapewniamy o naszej wielkiej życzliwości i modlitwie.
Jarek Milczek
Paweł.