Gdy Żydzi zobaczyli tłumy, ogarnęła ich zazdrość, i bluźniąc sprzeciwiali się temu, co mówił Paweł.
Poganie słysząc [Pawła] radowali się i uwielbiali słowo Pańskie, a wszyscy, przeznaczeni do życia wiecznego, uwierzyli. Słowo Pańskie rozszerzało się po całym kraju.
Ale Żydzi podburzyli pobożne a wpływowe niewiasty i znaczniejszych obywateli, wywołali prześladowanie Pawła i Barnaby i wyrzucili ich ze swoich granic. Dz 13, 14. 43-52
Jest to opowieść o ewangelizacji. Występuje w nim szereg podmiotów. Centralnymi bohaterami są ewangelizatorzy: Paweł i Barnaba. Wokół ich działania buduje się akcja. Jednak najważniejszym podmiotem jest tłum, gdyż tłum obserwuje zdarzenia, jest obiektem ewangelizacji, tłum też reaguje, osądza i decyduje komu przyznać rację, komu zaufać, za kim pójść. A kogo ewentualnie ukamienować.
Tłum jest w większości pogański. Zatem to tłum jest przede wszystkim obiektem ewangelizacji. Dla Pawła i Barnaby oczywiście, bo przecież nie dla Żydów. Żydzi są pobożni, wykształceni, ustawieni, ale tłumem gardzą. Właśnie z tego powodu tłumem gardzą, dla którego Paweł i Barnaba tłumem są zainteresowani. Bo tłum jest pogański. I tłum jest liczny.
Ta właśnie liczność staje się przyczyną aktywizacji Żydów. Gdyby Paweł i Barnaba mówili do maleńkiej grupki, wzruszyliby ramionami. Ale przybyszów słuchały tłumy. To wywołało zazdrość. "My najlepiej wiemy, jak czcić Boga należy. Zdobyliśmy nawet dla naszej tradycyjnej wiary kilku nowych wyznawców. W ciągu całego życia, oczywiście. A tu przyjechali jacyś nowinkarze, głoszą jakiegoś skazańca, i zaraz gromadzą tłumy? Jeszcze by się wszyscy nawrócili, i kim będziemy wtedy gardzić? Niedoczekanie! Musimy przeciwdziałać!" To taki przykładowy tok rozumowania prawowiernego i religijnego żyda.
I tak religijność i troska o poprawność, ortodoksję, podlana sosem jakże częstej i jakże ludzkiej zazdrości i pychy, staje się motywacją do przeciwdziałania Ewangelii.
Która zaczęła "zagrażać" tłumom. Nagle tłumy, którymi zwykle Żydzi gardzą, stały się centrum wielkiej troski. "Nie wolno pozwolić, by ktoś został zwiedziony. Musimy przeszkodzić tej dziwnej nauce, co tak pociąga tłumy. Jaką tym razem wykorzystamy broń? Jest wiele sprawdzonych. Oczywiście, sami nie będziemy sobie brudzić rąk. To nie wypada i się nie opłaca. Znacznie wygodniej posłużyć się kimś. Możemy więc wezwać straże. Możemy wnieść oskarżenie o pobudzanie do zamieszek. Możemy oskarżyć o nielojalność wobec cezara (to zwykle nie zawodzi, nawet Piłat dał się podejść). Ale po co nam mieszać do sprawy Rzymian? Przecież wystarczy podburzyć kogoś z naszych wiernych wyznawców, żeby się obrócił przeciwko tym nawiedzonym głosicielom Jezusa.
Niezawodne są POBOŻNE A WPŁYWOWE NIEWIASTY i znaczniejsi obywatele. Pierwsze są podatne na naszą manipulację, drudzy mają wiele do stracenia. Mają urzędy, stanowiska, dorobek, wpływy. Zawdzięczają to wszystko nam, więc chętnie nam pomogą."
Dalsze zdarzenia toczą się szybko. Plan realizowany jest mistrzowsko. Wykonawcy sprawują się na medal. Wywołują prześladowanie Pawła i Barnaby, którzy muszą uciekać. I znowu wszyscy w mieście mają spokój.
Zatrzymajmy się jednak na niedocenionej grupie biorącej udział w tych wydarzeniach. To właśnie "pobożne a wpływowe niewiasty".
Któż to taki? Z opisu wynika, że osoby te mają same pozytywne cechy. Są pobożne. A przecież cóż złego może być w pobożności? Wiadomo, że nic złego. A już na pewno nie warto by nic złego takiej osobie zarzucić na tle jej pobożności. Jeśli kobieta jest znana ze swej pobożności, to wiadomo, lepiej jej w drogę nie wchodzić. Taka Maryja nie była znana z pobożności. Ona żyła pobożnie, ale o tym wiedział tylko Bóg i najbliżsi. Są jednak kobiety, które są słynne z pobożności. Aktywistki. Zaangażowane w różne tzw. "dzieła". Te dzieła to jakby ich dzieci. Niech ktoś wejdzie im w drogę, to pokażą siłę pięknej płci!
Dobrze jest mieć je po swojej stronie, ale lepiej nie stanąć na przeciw.
Takie osoby mogą być bardzo pomocne.
I chętnie są wykorzystywane. Na przykład przy obowiązkach we świątyni czy wokół. Gdy trzeba coś zorganizować, one są zawsze na miejscu. Gotowe by pomóc, by wyręczyć. Dzięki swemu zaangażowaniu i poświęceniu, wypracowały sobie wpływy.
To działa w obie strony. One są wierne i zawsze gotowe, ale zarazem one też wywierają wpływ. Na kapłanów także. Bo kto im najlepiej doradzi? Kto najlepiej wie o czym myślą ludzie? Co dla tłumów jest ważne? Komu ufać, a komu nie? Wytwarza się symbioza: religijni przywódcy potrzebują pobożnych i wiernych niewiast-aktywistek, a one są przez nich wspierane, chwalone, nagradzane. A w razie potrzeby wykorzystywane. Na przykład by potępić jakiś nowy pomysł, nową naukę, nowe podejście. Nowych nauczycieli.
By zgłaszać krytykę. Wyrażać zaniepokojenie. By wywołać prześladowania. By wyrzucić głosicieli Ewangelii daleko, poza nasz lokalny horyzont. I wszyscy będą znowu mogli żyć w spokoju. A w szczególności tłumy, które pozostaną jakie były, "całe urodzone w grzechach", więc nie godne zainteresowania.
Boże, uchroń nas od wpływu "pobożnych niewiast". Uchroń nad samych od pobożności aktywistycznej, która traci sprzed oczu Ciebie i Twoją wolę, traci prawdę i dobro, zaś walczy o swoje dokonania, swoją pozycję i swoje wpływy.
Wojciech Kotas, kwiecień 2016
więcej tekstów "Z dziennika duchowego" znajdziesz na http://czasdlarodzin.pl/opinie/z-dziennika-duchowego.html
masz pytanie, uwagę, komentarz do autora? napisz do nas przez formularz internetowy http://czasdlarodzin.pl/kontakt.html